Za chwilę rozpocznie się trzeci dzień jak pracujemy w Sandomierzu. Trzeci i zarazem ostatni.

Widzimy ogrom ludzkiej tragedii, a może jeszcze bardziej, ludzkiej słabości wobec żywiołu, który zabrał wielu ludziom dorobek całego życia. Woda w dzielnicy Sandomierza, w której pomagamy sprzątać skutki powodzi, sięgała ponad 4 m – tzn. woda po sam dach lub po 1 piętro. To, co zostało zalane nadaje się w większości tylko do wyrzucenia. Śliski muł ogarnął wszystko. Pierwsze dwa dni ogarnialiśmy Ośrodek Caritas „Radość Życia”  dla dzieci niepełnosprawnych oraz noclegownię dla bezdomnych. Pracy dla nikogo nie zabrakło. Kilka osób wydawało  mieszkańcom zalanych terenów żywność, chemię i odzież w magazynie Caritas.  Wczoraj sprzątaliśmy magazyny żywności zalany na kilka metrów oraz rodzinie naprzeciwko – samotnym starszym – ludziom porządkowaliśmy dom. Największy żal wyrzucać piękne stare pianino… Niestety ono już nie zagra.

 

Jestem pod wrażeniem pracowitości wolontariuszy, którzy przyjechali z Gdańska. Średnia wieku to 19 lat. Najwięcej maturzystów. Nie boją się pracy. Dziewczyny i chłopcy pracując w tym błocie starają się jak najlepiej wykorzystać tych kilka dni. Chyba po to, by przywrócić wspomnianą już „radość życia” innym. Ty był piękny ośrodek…, były piękne domy…. 

 

Może powinienem powiedzieć to znowu będzie piękny ośrodek, piękne domu. Choć ludzie na pewno inni, także ci, którzy ze mną przyjechali… Dziekuję Wam za to!!!

Ks. Krzysztof

 

P.S. Znaleziony miś, którego Adam połączył z puszkami to najlepszy komenterz do tego, co widzieliśmy.

Reszta zdjęć w galeriach

 

http://gdansk.caritas.pl/galeria,563/wolontariusze-z-gdanskiej-caritas-w-sandomierzu/

http://gdansk.caritas.pl/galeria,564/wolontariusze-z-gdanskiej-caritas-w-sandomierzu-cz2/